Sieję ferment! Zamykamy lato w słoikach!
Lato to dobry moment - mamy wysyp warzyw i owoców, które warto zatrzymać na zimę. Można zatem mrozić, robić dżemy, przeciery, soki, możliwości jest wiele. Ja z racji miłości do kiszenia zachęcam do tej formy przechowywania. Kisimy identycznie jak ogórki- przepis już znacie, można zatem śmiało zabrać się do pracy!
PRZEPIS NA OGÓRKI KISZONE
Miksy warzywno-owocowe
Wspaniale wyglądają i smakują miksy warzywno-owocowe. Można łączyć wszystko, co matka natura nam teraz dała. Zimą będzie odlotowy zawrót głowy, gdy podamy na talerze. Podczas przygotowywania do kiszenia pamiętajmy o tym, aby nie obierać warzyw i owoców. Musimy jedynie zafundować im dobre kąpiele w wodach octowych i sodowych. Bo właśnie w skórkach odnajdziemy drogocenne właściwości! Nie wyrzucajmy też liści np. z kalafiora, czy też jego korzenia. Tam się skrywa swoista kopalnia witamin i związków mineralnych. Wrzucamy wszystko, co mamy pod ręką, dosłownie - pokrzywę, miętę, skrzyp, mlecz. Wszystko co zielone na serce dobrze wpływa, tym bardziej jak ukiszone.
Czas kiszenia jest bardzo różny
Świat zamknięty w słoiku obserwuję każdego dnia, jak zmienia się, mętnieje i buzuje. Niesamowite uczucie towarzyszy do momentu otwarcia - wtedy okazuje się, czy poszło w dobrą stronę, czy niekoniecznie tam gdzie trzeba… Na szczęście rzadko się to zdarza. Ale, jak już wspominałam, to jest już odrębny mikroświat, który wymaga jedynie niskiej temperatury i nic więcej. Czas kiszenia jest bardzo różny - nie ma tu reguły, zresztą każdy lubi inny moment ukiszenia. Osobiście wolę jak jest dobrze, długo ukiszone. Znam jednak zwolenników na wpół ukiszonego - dla mnie nie do zjedzenia. Ile ludzi, tyle smaków.
Szybko kisi się pomidor, papryka, rzodkiew; generalnie to co miękkie możemy szybko zajadać. Najdłużej czekamy na marchewkę, pietruszkę, liście kapusty, kalarepę, rzodkiew. Tu kilka miesięcy ma znaczenie. Próbowaliście np. kiszonych liści? Mają całkiem inny smak, jak szatkowana, niebo w gębie. Kiszona rzodkiewka to już jest hit- najlepsza Carmenka, Nina tylko tą uwielbia. Dziecko nie znosi świeżej, za to ukiszona znika w moment. Zresztą jest ciekawa - kolor się wytrąca, zatem woda robi się różowa, rzodkiewka zaś pozostaje białą i nabiera mocy petardy. Chyba wszyscy, co popróbowali raz nie mogą się jej oprzeć. Identycznie rzecz ma się z kalafiorem, zwłaszcza w towarzystwie marchewki - to jest to, co Bazarkowicz zawsze chętnie zje i to po prostu musi być!
Często mnie pytacie jak to jeść?
Odpowiadam, normalnie jak warzywa, nie ma się czego bać. Kiedyś nie było zamrażarek i nasze prababcie zamykały w słoikach co im w rękę wpadło, bo nie miały marketu, żeby kupić w grudniu rzodkiewkę czy pomidora. Kisiło się w beczkach, monotematycznie. Jak kisiło się pomidory, to tylko one. Jedynie owoce upychano w czeluściach warzyw, bo one za dużo fruktozy mają i jak się zacznie cukier wytrącać i przeistaczać to nie wiadomo, co z tego wyniknie… Tak naprawdę nie mamy właściwie prawie żadnego wpływu na kiszonkę od momentu zakręcenia. Ona zaczyna żyć swoim dzikim fermentem i zawsze jest niespodzianką.
Wodę z kiszonki rzecz jasna wypijamy. Naukowcy udowodnili, że pięćdziesiątka po powrocie z pracy działa jak energizer. Warzywa zjadamy w postaci sałatek, zup, sosów, naleśników meksykańskich, farsz do pierogów, zapiekanek warzywnych, chipsów pieczonych w piekarniku, etc. Puście wodze fantazji i kreujcie swoje smaki, bawcie się przyrządzaniem!
Część niewykorzystana - zazwyczaj stanowi ją zielenina - to idealny motyw do sporządzenia własnego sosu. Wystarczy zblendować, doprawić pieprzem i śmietaną. Gwarancja, że nikt takiego pysznego nie ma. I zdrowego!
Tyle o warzywach w zalewie solankowej, tradycyjnej naszej polskiej. Tradycje warto przywrócić - zwłaszcza te przekazywane z dziada pradziada. Wróćmy do korzeni, jedzmy co tu i teraz! Zasmakujcie się w kiszonkach! Warto!
Masz pytanie? Napisz do nas na olesnica@dlawas.info. Wszystkie pytania przekażemy Pani Izie Rasała.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj