Policja podsumowała Dzień Niepodległości. Jeden incydent na Dolnym Śląsku.
W czasie marszu Polski Niepodległej zorganizowanego wczoraj wieczorem zostały rzucone race i inne przedmioty. Jeden z nich zranił dwie osoby i policjanta. Na szczęście obrażenia nie były groźne - mówi asp. szt. Paweł Petrykowski rzecznik dolnośląskiej policji.
Sytuacja miała miejsce przy dawnym przejściu świdnickim. Ryzyko wg policji było duże, ponieważ w tym samym czasie odbywały się dwie manifestacje. Na trasie narodowców stanęła kontrmanifestacja Obywateli RP.
Marsz narodowców został rozwiązany. Jednak jak się okazuje dopiero jedną godzinę po incydencie, a policja nie reagowała.
-Część jego uczestników opuściła miejsce zgromadzenia, a wobec pozostałych policjanci podjęli czynności w kierunku ustalenia ich danych personalnych. Łącznie funkcjonariusze wylegitymowali blisko 250 osób. Wobec tych którzy nie zastosowali się do polecenia rozejścia, będą kierowane do sądu materiały w związku z wykroczeniem. Dotyczy to również organizatorów zgromadzenia - wyjaśnia rzecznik prasowy policji.
Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, twierdzi że już po pierwszych incydentach na Kazimierza Wielkiego polecił pracującym na miejscu urzędnikom, by przerwali marsz. Zrobili to jednak dopiero godzinę później. Dlaczego? Bo decyzję tę musieli przedstawić organizatorowi, a policja nie chciała im pomóc się do niego dostać.
Analizowany jest materiał zarejestrowany podczas przebiegu zgromadzenia, w celu identyfikacji osób, które m.in. odpalały i rzucały race.
W tej chwili już wytypowano osobę podejrzewaną o rzucenie niebezpiecznymi przedmiotami w kierunku tłumu. Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu wyznaczył nagrodę 5 tys. złotych za przekazanie informacji o sprawcach uszkodzenia ciała. Wizerunek podejrzewanego prezentujemy poniżej.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj